Test inny niż wszystkie, czyli wakacyjna praca badawcza z przymrużeniem oka

Używana Toyota Mirai I z importu USA: Kiedy wiek to tylko liczba, a wodór ma więcej energii niż kawa w poniedziałek!

W ciepłe, słoneczne popołudnie, kiedy zapach trawy unosił się w powietrzu, ekipa CBR Future Solutions i ECM postanowiła zrobić coś, czego jeszcze nie było – przetestować używaną Toyotę Mirai pierwszej generacji. Pojazd, którego przebieg wynosił już 75 tysięcy kilometrów, śmiało stawił czoła naszym najwybredniejszym krytykom – zarówno z damskiej, jak i męskiej części ekipy. Dla równowagi – oraz potencjalnych kłótni o kolor lakieru – każdy miał swoje własne zadanie: od dokładnej oceny komfortu siedzeń po precyzyjne wsłuchiwanie się w dźwięk napędu. A tak właściwie – jego brak, bo Mirai jeździ niemal bezszelestnie.

8 lat i nadal błyszczy!

Już na pierwszy rzut oka widać, że Toyota Mirai nie zamierzała poddać się upływowi czasu. Ośmioletni samochód? Większość innych aut w tym wieku już dawno nagryzł ząb czasu. Ale nie Mirai. Z zewnątrz jej linie nadal wyglądają jak z przyszłości, a wnętrze – ach, to wnętrze – przypominało bardziej kokpit promu kosmicznego niż samochód, który mógłby wziąć udział w tanich wakacjach na Podkarpaciu.

„To jest naprawdę jak statek z 'Gwiezdnych Wojen’! Brakuje tylko R2-D2” – powiedziała nasza testerka Dorota, po czym użyła dotykowego ekranu klimatyzacji, który działał równie sprawnie, jak dzień, w którym opuszczał fabrykę. Warto zauważyć, że Mirai wyposażona jest w technologię, o której wiele nowych samochodów mogłoby tylko marzyć.

Tankowanie – czyli jak zrobić to szybciej niż kawę

Część testu, której najbardziej obawialiśmy się my, ludzie przyzwyczajeni do „klasycznego” zalewania baku benzyną czy dieslem, a zarazem ekipa ekosystemu opartego na bilansowaniu i magazynowaniu energii w zielonym wodorze, okazała się być… błyskawiczną! Zatankowanie Toyoty Mirai zajęło mniej czasu niż nasza standardowa przerwa na kawę (wliczając wybór odpowiedniego mleka bez laktozy). Proces był prosty, czysty i – co najważniejsze – szybki.

„Nie wiem, dlaczego obawiałam się, że będzie to bardziej skomplikowane!” – stwierdziła Dorota Janusz – damski pierwiastek ekipy testującej, która zatankowała Toyotę bez najmniejszego problemu.

To tyle? Tankowanie Mirai to moment – trochę jak wrzucenie kapsułki do ekspresu. Z tym, że zamiast kofeinowego zastrzyku, samochód otrzymuje czystą, ekologiczną moc. Przy tym wszystkim jest też ekologicznie – jedyne, co emituje, to… woda.

Można by pomyśleć, że po ośmiu latach na drogach i 75 tysiącach kilometrów na liczniku Mirai zacznie wykazywać oznaki zmęczenia materiału. Nic bardziej mylnego. Samochód prowadzi się równie gładko, jakby dopiero co opuścił salon – niezawodność Toyoty Mirai zrobiła na nas ogromne wrażenie. Ani razu nie zakaszlała, nie zawahała się, a podczas naszych testów nie dała nam żadnych powodów do obaw. Problematyczna jest jednak nadal infrastruktura do tankowania. Na całe szczęście koncepcja ekosystemu ECM przewiduje wyposażenie każdego klastra w stacje tankowania wodoru. Projekt rozproszonej sieci oznaczony jest tajemniczą nazwą roboczą SHES i więcej o nim przeczytać możecie na naszej stronie. Dodam tylko, że pierwsza z naszych stacji powstanie w Klastrze Energii LAB ONE we Gniewinie.

Nowoczesność w starych kościach

Podczas testu mogliśmy się przekonać, że Toyota Mirai I, mimo swojego „wieku”, nadal jest nowoczesnym pojazdem. Nie chodzi tylko o wygląd czy systemy pokładowe – chodzi o całą filozofię, która towarzyszy temu samochodowi. Ekologiczny, cichy i dynamiczny – to samochód, który nie tylko dba o komfort swojego kierowcy, ale także o środowisko, oczyszczając je podczas jazdy.

Finanse

Niestety, koszt zakupu nowych dostępnych na rynku samochodów wodorowych jest znaczny i odbiega od cen aut z klasycznymi jednostkami napędowymi. Podobnie ma się kwestia kosztu przejechania 100 km. Nasza Toyota w teście, w zależności od fantazji kierowcy, zużyła od 0,8 do 1,4 kg wodoru. Przeciętny realny zasięg to około 400 km. Nie przeszkodziło nam to jednak w przetestowaniu Mirai na dłuższej trasie. Cena, za jaką kupowaliśmy wodór na stacji, wyniosła średnio 69 zł/kg. Wnioski nasuwają się same! Spójrzmy jednak na sytuację trochę szerzej – w końcu auto testowe jest używane i jego koszt to 1/3 wartości nowego. Pozostaje problem kosztu tankowania, ale i na to mamy radę. Tu z pomocą przychodzi ekosystem rozproszonej energetyki ECM, którego użytkownik może skonfigurować swój niepowtarzalny portfel energii i wytwarzać ją we własnym zakresie. Mechanika ekosystemu, dzięki rozwiązaniu Platformy Wymiany Energii Tron, umożliwia użycie jej w dowolnym klastrze i dowolnym nośniku, również jako tankowany zielony wodór.

Podsumowanie

Z testu wyszliśmy zgodni – Toyota Mirai I to pojazd, który zasługuje na medal za wytrwałość, a przy okazji udowodniła, że nawet samochód z wodorem pod maską może być godnym rywalem dla młodszych aut na rynku. A jeśli chodzi o niezawodność? Toyota Mirai udowodniła, że w tym temacie nie ma sobie równych – wiek i przebieg nie mają znaczenia, kiedy masz do czynienia z taką solidną inżynierią.

ML System zdobywa pierwszy patent w USA na innowacyjny sposób produkcji ogniw fotowoltaicznych

Mamy przyjemność poinformować, że nasz kluczowy partner technologiczny, ML System, uzyskał swój pierwszy patent w Stanach Zjednoczonych. Urząd Patentów i Znaków Towarowych USA (USPTO) przyznał spółce patent na wynalazek pt. „Sposób wytwarzania ogniw fotowoltaicznych μ-tandemowych i ogniwo μ-tandemowe wytwarzane tym sposobem”. To ważne osiągnięcie, które nastąpiło po uzyskaniu analogicznego patentu w Polsce w lipcu tego roku.
Wspólnie z ML System budujemy innowacyjny międzynarodowy system rozproszonej energetyki.

Fotowoltaika na czele zmian po Dyrektywie Budynkowej

Nowa dyrektywa budynkowa UE nakładać będzie obowiązek montażu paneli fotowoltaicznych na nowych budynkach mieszkalnych po 2030 roku. Branża paneli słonecznych oczekuje na szczegóły implementacji, widząc w tym zarówno szanse, jak i wyzwania. Wsparcie finansowe i modernizacja infrastruktury będą kluczowe dla skutecznego wdrożenia dyrektywy. Jednakże istnieją obawy co do wzrostu importu komponentów z Chin, co może wpłynąć na krajowych producentów.